Wiek niemowlęcy
Czy to może dziwić, że w każdym zakątku Świata znajdą się ludzie chcący zasmakować podniebnych lotów jak też zmagać się z wiatrem lub wykorzystywać go dla swoich potrzeb etc. Tak też i było na Zamojszczyźnie.
By jednak w epoce dawnej Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej móc uczyć się pilotażu lub próbować swoich sił w spadochroniarstwie trzeba było należeć do aeroklubu, a w zamojskiem takiegoż nie było. Najbliższy znajdował się w Lublinie. Szansą na stworzenie aeroklubu w Zamościu była reforma administracyjna kraju i utworzenie województwa zamojskiego. To pozwoliło na “uwolnienie” się od wpływów województwa lubelskiego i tam właśnie zlokalizowanego aeroklubu. To fakt, że i wcześniej zamojscy miłośnicy lotnictwa zabiegali o stworzenie aeroklubu, jednak dopiero pragnienia te i zabiegi ziściły się 1 stycznia 1976 roku. Z taką właśnie datą prezes Zarządu Głównego Aeroklubu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej (odpowiednik obecnego Zarządu Głównego Aeroklubu Polskiego), generał brygady Władysław Jagiełło powołał Aeroklub Ziemi Zamojskiej.
To powołanie jak i późniejszy rozwój aeroklubu było możliwe dzięki takim ludziom, jak: pierwszy prezes aeroklubu, a jednocześnie wicewojewoda zamojski, Marian Ozimek, wiceprezesi: prezydent Zamościa, Jan Piskorski i komendant Technicznej Szkoły Wojsk Lotniczych, Zygmunt Olejniczak, sekretarz zarządu, Janusz Wojnowicz, jego skarbnik, Zdzisław Zygarlicki, członkowie zarządu: Witold Ostromęcki, Bogdan Pyrz, Czesław Klech, Henryk Flis, Władysław Kais, Tadeusz Szulc, Franciszek Unicki, Dionizy Barszczewski, Roman Chachuła, Aleksander Kasprzak, Henryk Skierski, oraz wielu, wielu innych.
Pierwszym kierownikiem Aeroklubu Ziemi Zamojskiej został Jerzy Rachwał, instruktorem spadochronowym Kazimierz Drzewiński, a opiekunem aeroklubu z ramienia TSWL, Józef Kopański. Dla pełności obrazu “rodzenia się” Aeroklubu Ziemi Zamojskiej warto wspomnieć jeszcze te wcześniejsze działania. Takim było chociażby zebranie organizacyjne w sprawie zawiązania aeroklubu, które odbyło się 3 czerwca 1974 roku pod przewodnictwem Henryka Michałkiewicza. Prócz niego w skład zawiązanego Komitetu Organizacyjnego wchodzili jeszcze: Dionizy Barszczewski, Antoni Kasprzak, Eugeniusz Garbiec, Wiesław Zbylut, Zbigniew Białras, Jan Wojnowieź, Andrzej Zawrotniak, Eugeniusz Cybulski, Aleksy Oszkodar, Franciszek Unicki i Roman Chachuła. Następnie odbywały się jeszcze kolejne zebrania konstytucyjno – organizacyjne, a mianowicie 5 lipca 1974 roku, 17 września tegoż samego roku, a od roku 1975 już działalność organizacyjną Aeroklubu Ziemi Zamojskiej prowadzili: Franciszek Unicki, Jan Wojnowicz, Zdzisław Zygarlicki i Jan Piskorski. 19 grudnia 1975 roku powołano już wspomniany na wstępie Zarząd Aeroklubu Ziemi Zamojskiej, a styczniowe powołanie aeroklubu przez władze krajowe dopełniło wcześniejszych działań.
Początki z zasady zawsze bywają trudne. W przypadku Aeroklubu Ziemi Zamojskiej były one bardzo trudne. Aeroklub powołano, wybrano jego władze, a wtedy okazało się, że do jego właściwej działalności szkoleniowej brakuje…. sprzętu i wszelkiego innego wyposażenia. Siedzibę aeroklubu udało się ulokować w małym wygospodarowanym pomieszczeniu remizy strażackiej w miejscowości Mokre. Dzięki przychylności dowództwa TSWL można było korzystać z lotniska szkoły ulokowanego także w Mokrem, ale postawiono warunek. Szkolenie aeroklubowe nie mogło utrudniać ani kolidować ze szkoleniem wojskowym. To właśnie z tego względu cywilni miłośnicy podniebnych podróży z lotniska mogli korzystać albo bardzo wcześnie rano lub też pod wieczór, kiedy to ćwiczące drużyny wojskowe jeszcze nie wyszły lub już wróciły do koszar. Cóż to jednak była za przeszkoda dla prawdziwych pasjonatów lotnictwa? Żadna! By jednak nie było niejasności i niedomówień między dowództwem TSWL, a aeroklubem, 18 marca 1976 zawarto stosowne porozumienie Dowództwa Wojsk Lotniczych z Aeroklubem PRL. Mocą tegoż porozumienia wydzielono na lotnisku 2 hektary powierzchni pod budowę przyszłych – niestety rozbieralnych – hangarów i stosownego zaplecza technicznego, również możliwego do szybkiego demontażu.
Już w tym pierwszym roku działalności zdecydowano się na prowadzenie szkolenia w trzech sekcjach: spadochronowej, szybowcowej i samolotowej. Dla szkolenia teoretycznego wypożyczono sale w Szkole Budowlanej w Zamościu i tam nauczano. Trudności napotykało szkolenie praktyczne. W stosunkowo najlepszej sytuacji w tym pierwszym “niemowlęcym” roku szkoleń znalazła się sekcja spadochronowa. Stało to się możliwe dzięki instruktorowi Kazimierzowi Drzewińskiemu. To on jeździł, zabiegał i prosił wszędzie tam gdzie było to możliwe, aż w końcu pozyskał z Aeroklubu Olsztyńskiego całą spadochroniarnię wraz z wyposażeniem. Do kompletu, z Aeroklubu Lubelskiego wypożyczono jeszcze samolot AN-2 i szkolenie prowadzono pełną parą. Do Zamościa udało się też pozyskać namiastkę sprzętu la-tającego. Najpierw trafił tu szybowiec Bocian, a w czerwcu 1976 roku samolot szkolno-treningowy Zlin-326. To właśnie dzięki temu samolotowi przyszli zamojscy piloci mogli się szkolić bezpośrednio na lotnisku w Mokrem. Dzięki wspomnianej wcześniej współpracy z Aeroklubem Lubelskim w pierwszym roku działalności Aeroklubu Ziemi Zamojskiej wyszkolono do III klasy sportowej szybowników: Krzysztofa Dudę, Leszka Gruszkę, Alicję Ruczajewską, Sylwestra Szadego, Stanisława Węcława, Zbigniewa Dymarę, Krzysztofa Izdebskiego, Ryszarda Rachwała, Andrzeja Matwieja, Bogdana Flisa i Bogdana Jarosza. Nadto posiadająca już III klasę sportową, pilot Elżbieta Rachwał kontynuowała treningi do podwyższenia kwalifikacji. W sumie w rym pierwszym aeroklubowym roku szybownicy wylatali 67 godzin. W ramach szkolenia sekcji samolotowej podstawowe przeszkolenie przeszło trzech pilotów: Andrzej Myszak, Zbigniew Dymara i Adam Chmielewski. Dodatkowo, Bogdan Flis wyszkolony wcześniej przez Aeroklub Lubelski pilot, przygotowany został do egzaminu na licencję pilota samolotowego. W ramach szkolenia sekcji spadochronowej 6 osób przygotowanych zostało do egzaminu na licencję skoczka spadochronowego. Byli to: Anna Cieplak, Urszula Berlin, Zenon Biestek, Krzysztof Ziarkiewicz, Krzysztof Zawrotniak i Ryszard Rachwał. W sumie na lotnisku Mokre w pierwszym roku działalności członkowie sekcji spadochronowej oddali 508 skoków ze spadochronem. Pierwszy sezon działalności Aeroklubu Ziemi Zamojskiej zakończył się 20 września 1976 roku, a to wcale nie oznaczało, że życie w aeroklubie uległo spowolnieniu. Nic podobnego. Z miejsca rozpoczęto przygotowania do następnego sezonu.
Lata rozwoju
Pierwszy rok działalności szkoleniowej Aeroklubu Ziemi Zamojskiej zakończył się stosunkowo wcześnie bo 20 września 1976 roku. Rozpoczął się okres starań o powiększenie bazy sprzętowej. Okres zakończony pełnym powodzeniem. Najpierw aeroklub otrzymał sporo koniecznego sprzętu naziemnego, jak np. cysternę, a później lotnego. Młodzież chcąca zaznać smaku podniebnych przygód, kondycyjnie przygotowywała się na zimowisku w Jaśle, a później już po 20 maja 1977 roku szkoliła się na lotnisku w Mokrem. Znacznie przybyło sprzętu latającego. Aeroklub w 1977 roku posiadał już trzy samoloty: Zlin-326 i dwa Jaki-12 nadto przybyły trzy szybowce tj. Bocian, Pirat i Mucha. W aeroklubie pracę rozpoczął instruktor szybowcowy, Janusz Marcinkowski i szef techniczny, Krzysztof Izdebski. Rok szkoleniowy 1977 przeprowadzono już w zasadzie na własnym sprzęcie. Koniecznym jeszcze było wypożyczanie samolotów AN-2 dla szkolenia spadochroniarzy, ale i tę trudność zdecydowano się przezwyciężyć. Przygotowywano się do skoków ze swoich samolotów.
Ogółem w rocznym szkoleniu wzięło udział na dwóch obozach 100 młodych ludzi, pilotów i spadochroniarzy. 26 uczniów i szybowników w sezonie wykonało blisko 310 godzin lotów szybowcami. Kilkunastu pilotów podniosło swoje umiejętności i uprawnienia. Przykładowo, Janusz Marcinkowski i Roman Grys uzyskali szybowcowe uprawnienia instruktorskie II klasy. Swoją obecność na mapie polskich spadochroniarzy wyraźnie zaznaczyli ci z Zamościa. Wykonali oni ogółem 898 skoków spadochronowych i zdobyli 19 odznak brązowych, 15 odznak brązowych z wieńcem, 4 odznaki srebrne i 2 złote.
Ten rok działalności Aeroklubu Ziemi Zamojskiej został dostrzeżony i nagrodzony przez władze Aeroklubu PRL (tak się wtedy ta organizacja nazywała). Podsumowania dotychczasowej działalności działacze Aeroklubu Ziemi Zamojskiej dokonali 23 stycznia 1978 roku. Oceniono ją bardzo wysoko i jednocześnie zwiększono skład Zarządu Aeroklubu. Dotychczasowy skład uzupełnili: Kazimierz Janik, Zofia Piłat, Adam Chmielewski, Ryszard Lisiecki, Roman Zawrotniak, Wiesław Korczak, Antoni Starmach, Urszula Kowalska i Tadeusz Mazur.
Kolejne lata działalności Aeroklubu Ziemi Zamojskiej to kolejne grupy wyszkolonej młodzieży w pilotowaniu samolotami, szybowcami i w umiejętnościach skoków spadochronowych. Polepszała się też baza sprzętowa. W kwietniu 1979 roku aeroklub wzbogacił się m.in. o samolot Zlin-42, który z miejsca stał się prawdziwym oczkiem w głowie całego aeroklubu. Samolot ten umożliwiał starty w wielu zawodach jak też dawał szansę zamojskim pilotom na zajęcie na nich czołowych miejsc.
Lotnictwo to niestety także wypadki
Lotnictwo to trudny i niebezpieczny, mimo wszystko, sport. Zajmują się nim ludzie bardzo odważni. Mimo, że wiele robi się dla bezpieczeństwa, nie sposób w sporcie tym wyeliminować tragicznych wypadków. Na wspomnianym Zlinie-42 trzy zamojskie załogi przygotowywały się do zawodów “Złoty Liść Jesieni”, które miały odbyć się w Radawcu. 23 października 1980 roku podczas treningu załogi w składzie: Waldemar Palemba – pilot i Marek Rybak – nawigator, doszło do wypadku, w wyniku którego samolot spłonął. To była bardzo bolesna strata dla aeroklubu mimo, że obyło się bez ofiar w ludziach.
Jeszcze boleśniejszą stratę przeżył Aeroklub Ziemi Zamojskiej w roku 1981. W lipcu tegoż roku zorganizowano w Mokrem obóz szkoleniowy spadochronowo – szybowcowy. W dzień po jego uroczystym otwarciu odbywały się już pierwsze skoki i wtedy zdarzyła się tragedia. Swój pierwszy skok wykonywała Jolanta Widła skoczek-uczeń. Czasza spadochronu nie rozwinęła się i poniosła ona śmierć. Ten jakże bolesny wypadek skomplikował nieco cykl szkolenia, a instruktorzy i działacze Aeroklubu Ziemi Zamojskiej długo go przeżywali. Niemniej i z tym bolesnym faktem należało się pogodzić i pracować nadal, co też uczyniono.
Kolejną stratę sprzętu aeroklub doświadczył w roku 1982. Już na początku sezonu lotnego, 11 maja na szybowcu Mucha standard latał nad lotniskiem uczeń Janusz Mazurek. Silny wiatr oddalił go od lotniska, przez co zmuszony on był do lądowania w terenie przygodnym. Niestety lądowanie nie wyszło i szybowiec uległ rozbiciu. Na szczęście pilot wyszedł bez szwanku.
Zdarzył się też w dwudziestoletniej historii aeroklubu przypadek utraty sprzętu wskutek “wybryków” natury. Nad Zamojszczyzną w dniach 5 i 6 września 1992 roku przeszła ogromna burza połączona z wichurą. Szybkość wiatru dochodziła do 90 km/h. Na lotnisku w Mokrem stały zakotwiczone samoloty aeroklubu: Jak-12 i Gawron. Wiatr targał maszynami do tego stopnia, że zerwane zostały mocujące je liny i łańcuchy. Pierwszy z uwięzi zerwał się stary, poczciwy Jak-12 i padając na bok uderzył w Gawrona, który również zerwał się z mocujących go lin. Jak-12 uległ niemalże całkowitemu zniszczeniu, zaś Gawron “pohulał” po lotnisku i po wywrotce uległ poważnym uszkodzeniom. To dla aeroklubu była bardzo duża strata. Po tej wichurze pozostał on praktycznie bez samolotu wielozadaniowego. Zamojscy miłośnicy lotnictwa nie mogli pogodzić się z utratą Jaka-12, samolotu który na symbolicznym pogrzebie Stalina jaki urządzono w Warszawie w roku 1953 ciągnął w powietrzu portret tyrana okryty kirem, a na którym później wyszkoliło się tylu pilotów. Nie mogli i nie pogodzili się. Samolot został wyremontowany, a z powodu braku oryginalnych “jakowskich” skrzydeł wyposażono go w skrzydła od Gawrona. Jak-12 powrócił na lotnisko w Mokrem i nadal służy szkoleniom jak też… uczestniczy w zawodach.
Finanse
Od chwili powstania Aeroklub Ziemi Zamojskiej nie uskarżał się na nadmiar pieniędzy. Tego typu stowarzyszenia finansowane były ze środków centralnych, ale te nigdy nie zabezpieczały w pełni aeroklubu od strony finansowej. Trzeba było szukać wsparcia z zewnątrz, wypracowywać swoje własne dochody jak też wiele prac wykonywać we własnym zakresie. Już w drugim roku działalności szukając dochodów, Aeroklub Ziemi Zamojskiej zaproponował usługi lotniczo – przewozowe Wojewódzkiemu Przedsiębiorstwu Turystycznemu “Roztocze”. Korzyść z tego była obopólna. WPT oferowało większe atrakcje poprzez możliwość podziwiania Zamojszczyzny z lotu ptaka, a aeroklub miał z tego tytułu określone wpływy. Ta forma zarobkowania utrzymywana jest po dzień dzisiejszy. Przy czym teraz w zasadzie każdy może skorzystać z lotów nad Zamościem zamawiając je bezpośrednio w aeroklubie. Nadto w miarę możliwości loty turystyczne organizowane są w różnych zakątkach Zamojszczyzny, byleby tylko było tam kawałek, dosłownie, łąki z której możliwe są starty i lądowania samolotu Jak-12. Właśnie tego poczciwca z lat pięćdziesiątych.
W roku 1977 podpisano też umowę o współpracy z zamojskim Zakładem Energetycznym w sprawie patrolowania linii energetycznych. Ta współpraca również jest kontynuowana po dzień dzisiejszy. Jej natężenie zmienia się w zależności od środków które na ten cel może przeznaczyć w danym roku Zakład Energetyczny. Kolejną formą zarobkowania było i może jeszcze będzie wyszukiwanie nielegalnych upraw maku. Samoloty aeroklubu wykorzystywane bywają w pracach komitetów przeciwpowodziowych, patrolując w okresach zagrożenia powodziowego stan wałów oraz poziom wód. Bywa, że są wypożyczane do różnych akcji reklamowych. Tak było np. w roku 1995, kiedy to zamojskim Zlinem-526F, pomalowanym w barwach Radia RMF FM, Mirosław Pieczykolan latał w ramach promocji tegoż radia, nazwanej “Inwazją Mocy”. By nie obciążać skromnych budżetów aeroklubu, które w większości przeznaczane były na opłacenie bezpłatnych szkoleń młodzieży oraz uposażenie dla kadry zatrudnionej w aeroklubie, wiele prac wykonywano społecznie. Taka działalność rozpoczęta została już w roku 1976. Przy ustawieniu i pokryciu płytami poliestrowymi jakże potrzebnego hangaru, wszystkie prace niefachowe wykonali społecznie członkowie sekcji szybowcowej. W roku 1977, Bogdan Flis wykonał nieodpłatnie potrzebną na lotnisku trójfazową linię energetyczną. Społecznie wybudowano również drugi hangar jak też pomieszczenia dla zaplecza technicznego wykorzystując w tym celu stare, wycofywane z ruchu wagony kolejowe. Przykładów takiej działalności można by przytaczać więcej. Niekiedy w trudnych sytuacjach finansowych trzeba było szukać wsparcia z zewnątrz. Od początku działalności wiernymi sojusznikami wspomagającymi aeroklub był Związek Harcerstwa Polskiego i Kuratorium Oświaty i Wychowania. Te instytucje wspierały głównie w organizacji obozów szkoleniowych. Od strony technicznej, aeroklub wspierała bardzo mocno Techniczna Szkoła Wojsk Lotniczych z Zamościa. Finansowego wsparcia udzielały też instytucje i urzędy. Takiego znaczącego wsparcia udzielił chociażby wojewoda zamojski Marian Wysocki, przeznaczając na potrzeby aeroklubu w roku 1983 dużą na tamte czasy kwotę 800.000 zł. Po przemianach gospodarczo-ustrojowych zapoczątkowanych w roku 1989 nastąpiła era szukania sponsorów. Jednymi z pierwszych, wspomagających Aeroklub Ziemi Zamojskiej zostali: Zakład Energetyczny, Radio RMF FM, Redakcja “Tygodnika Zamojskiego”, P.W. “Rumat”, lubelska spółka “Gloria”, Stacja Paliw “U Chłopa” itd. Dzięki tym firmom członkowie aeroklubu mogli uczestniczyć w wielu zawodach w kraju.
Sporym dochodem dla aeroklubu jest organizacja na lotnisku cotygodniowych giełd samochodowych, taki pomysł zgłosił i zrealizował obecny dyrektor aeroklubu, Kazimierz Drzewiński. Niestety mimo dużych zabiegów o pozyskiwanie środków finansowych koniecznością stało się zaniechanie bezpłatnych szkoleń. Decyzję o odpłatności za szkolenia z przysłowiowym bólem serca, podjęto w marcu 1990 roku. Zresztą takie decyzje podjęły wszystkie krajowe aerokluby. Po prostu w gospodarce rynkowej nie ma miejsca na bezpłatne, kosztowne, wymagające drogiego sprzętu szkolenia.
Aeroklub Ziemi Zamojskiej znalazł się w sytuacji niemalże kryzysowej w roku 1992. W “oczy” zajrzała mu prawie likwidacja. W tym trudnym okresie funkcję dyrektora aeroklubu objął właśnie Kazimierz Drzewiński, nadto na siebie przejął obowiązki szefa wyszkolenia i dalej kontynuował pracę z sekcją spadochronową. Instruktor szybowcowy i członek kadry narodowej, Piotr Zięba został kasjerem. Szefem technicznym, mechanikiem i magazynierem został Józef Kwaśniak. Społecznie wspierał ich instruktor samolotowy, Leonard Kapuściński. W kwietniu 1992 roku dyrektor Kazimierz Drzewiński zapowiedział: “Nie można zmarnować dotychczasowej pracy ludzi z lotniska. Dużo serca włożył tu mój poprzednik Jerzy Rachwał, któ- ry przeszedł obecnie na emeryturę. Czynimy wszystkie możliwe starania by pozyskać pieniądze na szkolenie i utrzymanie bazy (…)”.
Warto wspomnieć, że wtedy w Aeroklubie Ziemi Zamojskiej było kilku liczących się w kraju zawodników sportów lotniczych. Piotr Zięba – członek kadry narodowej seniorów, Robert Palonka i Mieczysław Pieczykolan – członkowie kadry narodowej juniorów, uczestnik Mistrzostw Polski w akrobacji – Krzysztof Kuźmiński, czy Adam Bielak – członek szybowcowej kadry kraju. Prócz nich było około 80 zapaleńców podniebnego latania i przygód na skrzydłach wiatru. Ci ludzie dołożyli wielu starań by aeroklub przetrwał. Przy pomocy wielu miłośników lotnictwa jak też władz aeroklubu cel ten udało się osiągnąć.
Władze Aeroklubu
Skład pierwszego Zarządu podałem już na wstępie. Wspomniałem też o zmianach dokonanych po dwu latach działalności. Należy jeszcze dodać, że w roku 1982 prezesa Mariana Ozimka zmienił Prezydent Zamościa, Eugeniusz Cybulski. 19 kwietnia 1983 roku w Aeroklubie Ziemi Zamojskiej odbyło się II Walne Zgromadzenie Sprawozdawczo-Wyborcze podczas którego dokonano podsumowania dotychczasowej działalności, jak też wybrano na kolejną kadencję władze aeroklubu. Prezesem został Eugeniusz Cybulski, a jego zastępcami, Jan Piskorski i Jan Jastrzębski, sekretarzem Bogdan Pyrz, a skarbnikiem Zdzisław Zygarlicki. Na członków Zarządu wybrano: Zygmunta Olejniczaka, Zofię Piłat, Antoniego Starmacha, Romana Zawrotniaka, Jana Michniaka, Mariana Zacharczuka, Franciszka Malickiego, Tadeusza Mazura i Jerzego Rachwała.
5 grudnia 1987 roku kolejne “walne” wyłoniło władze w składzie: Eugeniusz Cybulski – prezes, Jan Sobiborowicz i Władysław Janowski – wiceprezesi, Jerzy Rorbach – sekretarz i Bogdan Pyrz – skarbnik. Członkami Zarządu zostali: Edmund Nickarz, Jerzy Rachwał, Marek Skaruz, Wiesław Piasecki, Roman Zawrotniak, Antoni Starmach, Franciszek Malicki, Roman Chwedeczko, Kazimierz Drzewiński i Leonard Kapuściński. Obecny skład władz Aeroklubu Ziemi Zamojskiej wybrano podczas “walnego”, w dniu 17 marca 1992 roku. Na prezesa wybrano Marcina Zamoyskiego zaś na wiceprezesów: Jana Sobiborowicza i Krzysztofa Dudę. Ten ostatni po kilku miesiącach złożył rezygnację z funkcji i w jego miejsce wybrano członka Zarządu Tomasza Ruczajewskiego, zaś do Zarządy w roku 1993 dokooptowano Adama Bachtę. Nadto wybrano Edwarda Mączkę na sekretarza i Romana Zawrotnika na skarbnika. Członkami Zarządu Aeroklubu Ziemi Zamojskiej wybrano: Kazimierza Drzewińskiego, Leonarda Kapuścińskiego, Józefa Kwaśniaka, Jerzego Rorbacha i Marka Skaruza.
Na sportowych trasach
Ledwie tylko Aeroklub Ziemi Zamojskiej wyszedł z wieku niemowlęcego, a już jego członkowie – zawodnicy zdecydowali się zmierzyć siły w sportowych podniebnych bojach. W dniach od 22 do 25 września 1977 roku w Mielcu odbywały się drużynowe zawody spadochronowe w wieloboju nowoczesnym. Na starcie stanęło 27 ekip z całego kraju, a pośród nich ekipa spadochroniarzy z Zamościa. W sumie jak na debiut zamojska drużyna wypadła dobrze i zajęła 13 miejsce. Od tego czasu spadochroniarze obecni byli na wielu imprezach i zawodach w kraju oraz poza jego granicami.
Nieco później bo w roku 1979 na zawody wyruszyli piloci. Trójosobowa ekipa wystartowała w trzecioligowych zawodach organizowanych w Radawcu pod Lublinem. Drużynowo reprezentanci AZZ zajęli drugie miejsce i na drugim też miejscu, indywidualnie uplasował się najlepszy z Zamościan, Waldemar Wrona. Także w roku 1979 wychowanek zamojskiego aeroklubu, Krzysztof Ziarkiewicz skierowany został i podjął studia w Wyższej Oficerskiej Szkole Lotniczej w Dęblinie.
Bardzo wyraźnie i z sukcesami swoją obecność w sporcie samolotowym zaznaczyli zamojscy piloci w roku 1982. Najpierw członek Szybowcowej Kadry Juniorów, Mariusz Rachwał na Mistrzostwach Polski zajął 12 miejsce, a później wziął on udział wraz z Waldemarem Palembą w Mistrzostwach Polski Juniorów w Akrobacji rozgrywanych w Radawcu. Tam, wspomniani piloci odnieśli wielki sukces. Waldemar Palembą sklasyfikowany został jako drugi, zaś Mariusz Rachwał – trzeci. Obaj też “załapali” się do Samolotowej Kadry Narodowej Juniorów.
Zamojscy piloci i spadochroniarze do roku 1984 uczestniczyli w zawodach zawsze poza macierzystym lotniskiem. Tego roku, tj. 1984 Aeroklub Ziemi Zamojskiej wystąpił w roli gospodarza organizując Okręgowe Zawody Spadochronowe rozgrywane o Puchar Prezydenta Zamościa. Gospodarze okazali się surowymi egzaminatorami dla uczestniczących w zawodach 10 ekip. Drużynowo Zamościanie zajęli drugą pozycję, za to indywidualnie Sławomir Prus z AZZ okazał się najlepszym. Podobnie najlepszym okazał się być na Okręgowych Zawodach Spadochronowych rozgrywanych w Stalowej Woli, Grzegorz Ostasz z AZZ.
Bardzo dobrze zamojscy piloci wypadli na kilku zawodach rozgrywanych w roku 1982. Przykładowo: w Rajdowo – Nawigacyjnych Mistrzostwach Polski Juniorów rozgrywanych w Częstochowie Mariusz Rachwał wespół z Piotrem Ziębą wygrali jedną z konkurencji. Ten sam duet zajął drugie miejsce na lubelskich zawodach samolotowych “O złoty liść jesieni”. Na tych samych zawodach druga zamojska załoga w składzie Waldemar Palemba i Józef Kwaśniak zajęła czwartą lokatę. Rzeszowskie Zawody Samolotowe o memoriał Jana Barana wygrał Mariusz Rachwał. On też został szybowcowym Mistrzem Polski Juniorów na rok 1985. W XXIX Mistrzostwach zajęliśmy 10 pozycję. Zawody rozegrano w Świdniku w dniach 6-11 lutego, przy temperaturach dochodzących do minus 24 stopni Celsjusza. Nasza Wilga mrozy te zniosła bardzo dobrze. Niestety jej silnik nawalił przed samym II Dolnośląski Rajdem Dziennikarzy i Pilotów rozegranym w dniach 1-5 maja w Mirosławicach i w Częstochowie. Z konieczności polecieliśmy na te zawody na starym wysłużonym, a jakże poczciwym Jaku-12. Nie zawiódł on Roberta ani mnie i w sumie zajęliśmy 11 miejsce ustępując pola tylko członkom kadry narodowej. Takim mistrzom jak: Janusz Darocha, Wacław Nycz, Zbigniew Chrząszcz czy Ryszard Michalski. W Mistrzostwach Polski Spadochroniarzy Zamościanka, Małgorzata Pogudz wywalczyła brązowy medal, a w skokach na celność lądowania medal srebrny. Ona też reprezentowała AZZ i nasz kraj na zawodach międzynarodowych rozgrywanych w Bułgarii, Rumunii i Korei.
Długo by jeszcze można pisać o zwycięstwach i dobrych postawach na różnych zawodach, zamojskich pilotów i spadochroniarzy. Tych już wymienionych, w latach późniejszych wzmocnili i trafili również do kadry narodowej juniorów tacy piloci jak: Mirosław Pieczykolan i Robert Palonka. Z tym ostatnim miał przyjemność uczestniczyć w kilku zawodach rajdowo – nawigacyjnych. A wszystko zaczęło się od I Dolnośląskiego Rajdu Dziennikarzy i Pilotów rozegranego w roku 1995 w Mirosławicach pod Wrocławiem. Tam na 33 uczestniczące załogi, a wśród nich całą kadrę narodową ( plejada Mistrzów Świata i Europy) zajęliśmy 5 miejsce. Moje reportaże zaś sklasyfikowano na drugiej pozycji. Na początku tego roku startowaliśmy wraz z Robertem Palonką w XXX Jubileuszowych Lubelskich Zimowych Zawodach Samolotowych.
Historia ta została zaczerpnięta ze skryptu: 20 lat AZZ “Targani wiatrem” Mariana Adama Staweckiego (Tomaszów Lub.1996)